Zabierz Nas Na Ląd

Artisto: Szanty (Polski)
Uzanto: wawryn
Daŭro: 130 sekundoj
Komenca paŭzo: 12 sekundoj
Tononoma sistemo: Ne definita
Sakra:
Komentoj pri tabulaturo: -

URL

Laste redaktita:
wawryn,
2020-januaro-24 20:31
Get it on Google Play

Teksto

1. Gdy rzuciłem swój wór na zmarznięty dek,                             a d
Był styczniowy, mroźny dzień.                                                    e a
W wachcie było nas trzech: ja, Tom i Jack-                                a d
Dwóch do lin, jeden na ster.                                                       e a
Dmuchnęło z North-East na George's Bank                                a d
I czas zaczął szybciej biec.                                                          e a
Motor warknął raz, potem całkiem zgasł...                                   a d
I wtedy zaczęło się.                                                                     e a
Ref. Zabierz nas na ląd,                                                               a F 
Pomóż znaleźć cichy port.                                                           e a
Tak daleko jest dom,                                                                    a
Wręgi łamie sztorm.                                                                      F 
Zabierz nas na ląd.                                                                      e a
2.Jack klnął jak szewc, cisnął korbą i rzekł:
"Co do diabła z tą maszyną?
Ile zdrowia przez Ciebie straciłem, nikt nie wie.
Doprowadzisz nas do ruiny."
Coraz mocniej dmucha, łódź steru nie słucha.
"Hej spróbujmy jeszcze raz!"
 A dryf zwiększał się i wiedziałem, że
Obraca nas burtą do fal.
Ref.
3.Tom chwycił za topór, ciął fały i szoty,
 A gdy nagle trafił w reling,
Splunął w morze i zbladł, twarz miał bledszą niż grad,
Co pokład już zaścielił.
Jeszcze raz resztką sił, do wiatru na parę chwil,
Tak niewiele brakowało.
I pamiętam że chciałem modlić się...
O więcej wody przed tą czarną skałą.
Ref.
4.Jack z wiatrem i prądem sztormować chciał
W szalejącej otchłani.
Łódź leżała na burcie, fala zakryła nas
I czułem, że koniec z nami.
Przez kilka chwil widziałem zgniły kil
I zwoje lin w spienionej wodzie.
Nie mogłem zrobić nic i w głowie tam myśl:
"Obym się nigdy nie urodził"
 Ref.
5.Płyną prądy wieje wiatr, zawsze było tak,
Tylko głupiec chce z nimi się mierzyć.
Boże, pomóż tym co w morzu dziś są
i chroń tych co nie mogą przeżyć

Komentoj