Cena sławy

Artisto: Zespół Reprezentacyjny (Polski)
Uzanto: Mariusz
Daŭro: 130 sekundoj
Komenca paŭzo: 12 sekundoj
Tononoma sistemo: Ne definita
Sakra:
Komentoj pri tabulaturo:
Tytuł oryginalny: Les trompettes de la renommée
Tekst: Georges Brassens
Muzyka: Georges Brassens
Wykonanie: Zespół Reprezentacyjny

URL

Laste redaktita:
Mariusz,
2018-septembro-01 12:27
Get it on Google Play

Teksto

Zaszyłem się już dawno w domowym ukryciu      e E6 Fis h 
Od szosy głównej w bok zadowolony z życia      E a D G
Niechętny, by zapłacić cenę sławy mej      C F B7 e
Na laurach spoczywając jak statek na dnie      a e Fis B
Wiadomo wszak, że zawsze znajdą się doradcy      e E6 Fis h
Co wmówią ci że masz spowiadać się na cacy      E a D G
I by nie zatarł się po tobie żaden ślad      C F B7 e
Co pikantniejsze sprawki wywlekać na jaw      Fis B e
Cóż, sława to jest, proszę was       G B
Zabawa lub paskudna gra       e D e

Wynika z tego, że mam wszelki wstyd porzucić      
(Choć przecież się to z mym sumieniem jednak kłóci)      
Ujawnić mam gdzie, z kim rozpustnie spędzam czas      
Pozycji ulubionych katalog mam dać      
Lecz gdybym zaczął tu wymieniać po nazwiskach      
To ileż wiernych żon dostałoby po pyskach      
A iluż bym przyjaciół stracił w jeden dzień      
Nie mówiąc już, że w noc na dwór wyjść bałbym się      

Cóż, sława to jest, proszę was      
Zabawa lub paskudna gra      

Lecz muszę wyznać, że przeraża mnie to wszystko      
Nie cierpię chorobliwie ekshibicjonistów      
I wolę by mór organ znało, wierzcie mi,      
Te kilka kobiet, lekarz i już więcej nikt      
A może jednak mam jak gwiazda wam rozbłysnąć      
I machnąć tu czy tam skandalik towarzyski      
Czy grzechot moich genitaliów w biały dzień      
Zagłuszyć miałby czysty ministrantów śpiew      

Cóż, sława to jest, proszę was      
Zabawa lub paskudna gra      

Na przykład taki fakt: światowa pewna dama      
Do której zwykłem wpadać w wieczór albo z rana      
Raz na jedwabnej sofie zniewoliła mnie      
I zaraziła czymś, czym do dziś brzydzę się      
Więc dla większego szumu, dla własnej reklamy      
Mam oto kalać święty honor owej damy      
Po mieście latać i rozgłaszać tam i tu      
Że od Markizy Y mam gnid cały wór      

Cóż, sława to jest, proszę was      
Zabawa lub paskudna gra      

Bóg świadkiem, że mnie łączy komitywa szczera      
Z nie byle kim: z ozdobą paryskiego kleru      
On - katecheta, ja - poeta (brzydkich słów)      
On przy mnie mówi: "amen", ja przy nim: "o ku..."      
Lecz po cóż zaraz pisać grubymi wołami      
Żem raz zaskoczył go u kolan mej kochanki      
On cicho nucąc psalm szykował się do mszy      
Zaś ona mu w tonsurze zabijała wszy      

Cóż, sława to jest, proszę was      
Zabawa lub paskudna gra      

Tłum chciałby, żeby miast gitary w mych ramionach      
Co dzień kręciła się ina gwiazda filmowa      
Do diabła, czemu to, z kim spędzam każdą noc      
Ma przynieść chwałę mi - nie rozumiem za grosz      
Cóż, pismak składa hołd bogini o stu twarzach      
A ta chce żebym ja - ot, w formie komentarz      
Przedstawił panią X i dodał jeszcze że      
Na jej wzgórek Wenery co noc wspinam się      

Cóż, sława to jest, proszę was      
Zabawa lub paskudna gra      

A może chcecie bym się przyznał wam z ochotą      
Że tak jak wielu z was zwyczajną jestem ciotą      
I żebym chód panienki przyjął jako swój      
Bym biegał jak gazela, a nie lazł jak wół      
Lecz nie dam wam, hultaje, także tej radości      
Bo miłość grecka mi nie sprawia przyjemności      
A zresztą nawet grosza nie wart cały kram      
Pederastyczna zbrodnia to już nie ten szpan      

Cóż, sława to jest, proszę was      
Zabawa lub paskudna gra      

Ten szybki Tour de France po plotkach dziennikarskich      
Wykazał, że nie zaspokoję was - ciekawskich      
I miast sensację wzbudzać, wolę ćwiczyć słuch      
Piosenki sobie śpiewać i drapać się w brzuch      
Jak ktoś chce bym zaśpiewał - zrobię to w try miga      
Jak nie, to przecież też nie dzieje mi się krzywda      
Niechętny by zapłacić cenę sławy mej      
Na laurach sobie spocznę jak statek na dnie      

Cóż, sława to jest, proszę was      
Zabawa lub paskudna gra

Komentoj